Przejdź do głównej zawartości

Mój nowy blog

 Witajcie po mega długiej przerwie.

Zapewne większość czytelników poprzedniego bloga wydoroślała, pozakładała rodziny, innymi słowy... Zmądrzała. Ale mam nadzieję, że ostało się kilka dusz które nadal są popierdolone... Jak ja 😅

Dłuższa notka o tym co u mnie się działo jutro, dziś wymiary, czyli aktualny opłakany stan:

Wzrost: 158cm (przynajmniej to się nie zmieniło 🙃)

Waga: 70,5kg

Cel: 48 kg

Do kiedy zamierzam go osiągnąć: 31.12.2023

Co mnie skłoniło do powrotu? Kłótnia z mężem. A właściwie jego monolog. On krzyczał a ja płakałam. Poszło o... Lody. Tak. Takie o smaku tiramisu. Miałam na nie mega ochotę. A on stwierdził, żebym sobie odpuściła, bo jestem na diecie (wiem), i zamiast chudnąć to stoję w miejscu (wiem...),bo ciągle coś chcę jeść (wiem 😞). W domyśle, on zainwestował w tą dietę żebym nie była gruba a ja nie chudnę jak sobie zaplanował (...😖) Bolało, tym bardziej, że to drugą taką sytuacja. Tylko wcześniej nie krzyczał a wyśmiewał. Wtedy schudłam w dwa tygodnie sześć kilo. Przerwałam, bo stwierdził, że niezdrowo. Wynajął dietetyka, dostałam dietę którą o kant dupy można potłuc, bo ciągle mam zachcianki. I zamiast chudnąć dalej, przytyłam dwa kilo. Ale koniec z tym. Teraz też się zawzięłam. I tym razem dopnę swego, wiem że umiem.

Choć byłabym niesprawiedliwa, gdybym tylko na niego zrzuciła winę. Sama po sobie widzę jak wyglądam. Jestem tłusta. Nie puszysta, zaokrąglona tylko najzwyczajniej tłusta. I nie tylko on i ja to widzimy. Już nie raz słyszałam docinki w pracy (jejku, na jakiej diecie jesteś, bo jesteś prawda? Na żartobliwą odpowiedź (na obrotowej, gdzie się nie obrócę, tam wpierdalam) otrzymałam reakcję "aha" i to charakterystyczne spojrzenie... wiecie jakie). I ogóle taksujace spojrzenia, komentarze (tak że nie wprost, tylko że niby nie słyszę) że mi boczki odstają, że się trzęsą jak idę... albo wręcz przeciwnie, po schudnięciu tych sześciu kilo, teksty: ale schudłaś, teraz jesteś chudzielec (tia... 70 kilo przy moim wzroście to rzeczywiście, pewnie modelki mi zazdroszczą...) Z resztą pewnie każda gruba słyszała podobne teksty, więc co się będę dalej produkować. Rodzina też swoje dołożyła i oto jestem teraz tu. Zamiast zajadać stres będę go tu wylewać. I nikt nie musi wiedzieć o moich małych sukcesach (po co mają je wyśmiewać?) i wielkich planach ( nie będą mogli ich bombardować)

Właśnie zajadam mój ostatni kaloryczny posiłek i od jutra wio! Dieta 1000kcal (od czegoś trzeba zacząć) plus ćwiczenia.


Buziaczki 😘


Komentarze

  1. Kurczę, to trochę toksyczne, że mąż ci tak robi. Mój jest akceptujący, nie pomaga mi to, ale sprawia, że mam spokojną głowę, mniej stresu, a wtedy łatwiej się chudnie. Źle się chudnie, gdy próbujemy sprostać czyimś oczekiwaniom, a nie z wyłącznie własnej potrzeby. Życzę Ci by tym razem się udało. Dla ciebie samej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kryzys...

 ... na szczęście nie mający wpływu na dietę. Jak już wspominałam, staram się oddzielić emocje od jedzenia i jak widzę idzie mi coraz lepiej. Wczorajszy bilans 26.11.2025: Kcal zjedzone: 913 Kcal spalone: 1061 podstawa+ 0 z ćwiczeń, czyli 1061. Woda: 1200ml Bilans dzisiejszy (27.11.2025) Kcal zjedzone: 937 Kcal spalone: 1000 podstawa + 150 z ćwiczeń, czyli 1150 Woda: 1600ml Miałam dzisiaj różne przemyślenia, echo jednego z nich znalazłam na FB. Dokładnie o tym dzisiaj myślałam. Wspominałam nasz pierwszy wspólny wyjazd nad jezioro. Karol robił mi zdjęcia a ja mega protestowałam. Bo "byłam gruba". I "źle wyglądałam w kostiumie"... Ważyłam 56 kilo. Jak ja znowu chciałbym być "taka gruba"...

...

 Dziś mój kryzys miał kryzys. Masakra nie dzień. Bilans (28.11.2025) Kcal zjedzone: 770 Kcal spalone: 1000 podstawa + 81 z ćwiczeń, czyli 1081 Woda: +/- 1000ml

Rules

 Zacznę od zasad: 1. Dieta 1000kcal 2. Wypijać 2,5 litra wody dziennie (wydaje się mało, ale ja normalnie potrafiłam wypić tylko kilka łyków wody dziennie 🫣) 3.Post przerywany 16:8 4. Godzina ćwiczeń dziennie (30min rower+30 min ćwiczenia dowolne) 5. Nie jeść słodyczy (niestety, jestem nałogowcem, i mnie na małej kosteczce czekolady czy jednym cukierku się nie kończy) 6. Nie jem chipsów, zupek chińskich ani innych słonych przekąsek. 7. Ograniczam fast-foody do minimum (raz-dwa razy w miesiącu). 8. Ograniczam mięso (bez żalu, nie jestem jakiś mega mięsożercą) 9. Dania mają być lekkie, za to pożywne i odżywcze  10. Nie kupię sobie nowych ciuchów dopóki nie dotrę do wyznaczonego celu. 11. Co tydzień, w sobotę, mierzę się i ważę. Gdzieś na jakimś blogu znalazłam fajny obrazek, który akurat odzwierciedla moje nowe podejście do jedzenia: I tego mam zamiar się trzymać ❤️‍🔥 Kusi mnie jeszcze opcja tabletek z zieloną herbatą, podobno dość dobrze hamują apetyt. Teraz waga z dzisiejszy...